Przebacz mi.
Zaproszono mnie na spotkanie biznesowe do Sopotu. Nie wiem dlaczego właśnie tam, albowiem to aż 200 kilometrów od mojego miejsca zamieszkania i aż 500 od tego w którym mieszka mój rozmówca. Poza tym miałam z tym miastem pewne wspomnienia. To dokładnie tutaj, w tym samym klubie dziesięć lat temu oświadczył mi się Wojtek. Jacy byliśmy radośni! Do ślubu aczkolwiek nie doszło, bowiem pojawiła się jakaś Jola twierdząca że jest z nim w ciąży...Nie wyszłam za mąż, zmieniłam miejsce zamieszkania, nadal jestem sama i cały czas czuję się oszukana, a on naturalnie ożenił się z nią i gdzieś wyjechali. Zaraz, chyba właśnie do tej miejscowości z której pochodzi mój biznesowy dyskutant, co za ironia losu! Pojechałam, siedzę w umówionym miejscu i siłą rzeczy moje myśli krążą wokół sprawy sprzed dziesięciu lat. Nieoczekiwanie słyszę brzmienie tej samej melodii przy której Wojtek poprosił mnie o rękę...nie, to już jest ponad moje siły! Anuluję to zebranie! Muszę stąd zaraz wyjść!...Wtedy go ujrzałabym, podszedł do mnie i poprosił do tańca, dodał przy tym, czy pamiętam: ta melodia dyskoteka Sopot? Czy pamiętam co się wtedy wydarzyło? Tak, pamiętałam, ale on chyba zapomniał jak sprawy potoczyły się dalej. Pal licho interes! Wyszarpnęłam mu się i postanowiłam natychmiast wyjść. Zatrzymał mnie jednak i powiedział: przebacz mi, byłem kretynem, a ona mnie oszukała, wcale nie była w ciąży. Szukałem cię tyle lat, daj nam szansę mi szansę...Nadal cię kocham...Ja ciebie też, ale potrzebuję czasu aby to przemyśleć...