Zajazd Wiklinowy, Magnuszew: warto!
Jeśli będziesz jechać np. do Zwolenia od strony Kozienic, koniecznie zatrzymaj się w "Zajeździe przy Gościńcu" za miejscowością Garbatka-Letnisko. Zajazdu - dworku stylizowanego na staropolski, z kominkiem w środku - nie sposób przegapić. Jest to znakomite miejsce, by napić się smacznej kawy lub coś zjeść nie nadwyrężając przy okazji portfela, co potwierdza opinię, że (wbrew różnym malkontentom) polska gastronomia nie ma się czego wstydzić. A po południu mozna posiedzieć z rodziną czy kumplami przy piwie lub grillu (albo jedno i drugie) w altanie położonej nad stawem. Byłem w tej restauracji kilka już razy. Próbowałem dań m.in. z kuchni staropolskiej. Wszystko palce lizać, a moim faworytem pozostaje wątróbka cielęca z jabłkami. Ostatnio zaordynowałem do niej ziemniaki i sałatkę z gruszki, rokpola, sałaty i orzechów. Uczta dla podniebienia! W upalne dni, można oczywiście przysiąść na powietrzu, gdy byłem tam ostatnio pojawiło się co prawda parę os, ale ogólnie "osowe" mamy w tym roku lato, więc na to nie można nic poradzić. Zresztą nie stanowiły one jakiegoś specjalnego utrudnienia. Zajazd Wiklinowy przed Magnuszewem, jadąc od strony Kozienic. Tuż obok stacji benzynowej, może na pierwszy rzut oka odstraszać plastikowymi oknami. Za to w środku - rewelacja. Wnętrze w stylu gospody, drewniane stoły poprzedzielane plecioną wikliną (wszak zajazd... wiklinowy!). To, co zwraca uwagę to szybka i sprawna obsługa. My trafiliśmy na młodą kelnerkę, która zjawiła się przy naszym stoliku w niecałe dwie minuty po wejściu. Fachowe doradzane w sprawie menu wraz z czasem oczekiwania na danie. Początkowo chcieliśmy zamówić pizzę diablo, ponieważ jednak jej przygotowanie zabrałoby ponad 20 minut (musi wyrosnąć ciasto, znaczy - pizzę mają własną!), wzięliśmy rybę maślaną z ruskimi pączkami (ziemniaki z czosnkiem i masłem) i bukietem surówek oraz dwie duże kawy oraz nasze ulubion